DPŻ 6/2016
Oddać życie Jezusowi w całości
Oddać życie dla Pana Jezusa w całości, znaczy, że idziemy drogą prawdy, uświęcenia i boju modlitewnego. A wtedy Duch Święty potwierdza naszemu duchowi, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Z tego stanu uświęcenia wynika nasz obowiązek, aby służyć ludziom w miłości. Chrześcijanin więc ma ten błogosławiony obowiązek wobec każdego, kogo spotka na drodze swego życia – okazywać miłość Jezusową.
Jeśli spotkasz jednego człowieka cierpiącego nędzę, to możesz spełnić swój obowiązek w sposób braterski. Możesz zaspokoić jego najpotrzebniejszą potrzebę tym, czego on teraz najbardziej potrzebuje. Jeśli brakuje mu chleba, to podziel się z nim, podaj mu tę kromkę chleba, jeśli on nie ma dachu nad głową, postaraj się o jakiś lokum, gdzie będzie mógł spocząć. Jeśli mu brak odzieży, to na pewno coś dla niego znajdziesz. Nie tylko chleb, odzienie i dach nad głową niech będzie twoim darem, ale przede wszystkim delikatne i współczujące, pełne miłości serce.
Każdy czyn pomocy cierpliwie wykonuj w poczuciu pełnej współczucia miłości, z pełnym oddaniem. Jeśli spotkasz człowieka samotnego, ofiaruj mu trochę swojego czasu, patrząc mu z miłością w oczy, aby odczuł, że go kochasz. Daj mu sposobność podzielenia się tym, co czuje, co go gnębi, co go boli i co jest przyczyną tego stanu. Wysłuchaj go. Okaż mu delikatnie zainteresowanie jego osobą, współczucie, niechaj troska jego serca stanie się twoją własną troską. Cierpienia samotnych i niezrozumiałych przez innych są wielkie i bolesne. Przez cierpliwe wysłuchanie go i przekazanie mu słów pociechy, możesz spełnić Jezusowy czyn miłości. Nie lekceważ, nie zaniechaj takiej chwili, która może być ogromnym błogosławieństwem i pociechą dla niego.
Jeśli spotkasz kogoś, nad kim spoczywa przekleństwo win, nie odwracaj się od niego. Usiłuj zdobyć jego zaufanie do twojej osoby. Skieruj to udręczone serce ku Wielkiemu nosicielowi krzywd – Jezusowi, który przecież woła spracowanych i obciążonych do Siebie. Daj mu sposobność, aby przez dobrowolne wyznanie swoich win i trudnej przeszłości, znalazł ulgę i zrozumienie. Musi to dotrzeć do jego serca, że Bóg kocha człowieka, nawet w takim stanie. Taka święta służba braterska, jest najwyższym czynem miłości, która przez Niego nie będzie zlekceważona.
Jeśli wiesz o jakimś chorym, nie zaniedbuj odwiedzin. Monotonnie i powoli upływają godziny i dni na łożu choroby. Twoje odwiedziny mogą przynieść światło, radość i pokrzepienie, kiedy powiesz, że Jezus jest najlepszym lekarzem. Jeden werset biblijny, czy gorące zwiastowanie o tej nadziei, która jest w zbawczych ramionach Pana Jezusa, będzie tam prawdziwym poselstwem Bożym. A twoja modlitwa w obecności chorego może wnieść ufność do jego serca. Podsuniesz w ten sposób choremu wartościowy materiał do cichego rozmyślania, wzmocnisz go w godzinie cierpień i przekażesz błogie przeświadczenie o Bożej i ludzkiej miłości, którą na ziemię przyniósł Zbawiciel.
Jeśli spotkasz starca lub staruszkę, objaw swoją miłość w delikatnej powściągliwości i poważaniu, które się w starości na pewno należą. Przyjazna rozmowa, wnikanie w myśl starca, który żyje już tylko wspomnieniami, sprawi niewymowną radość i pokrzepi strudzone i doświadczone serce, obok którego ludzie zagonionego świata, przechodzą śpiesznie i obojętnie. Jeśli spotkasz dziecko na swojej drodze, wiedz, że miłość obowiązuje względem niego. Uśmiechnij się do niego, spraw mu jakąś radość, powiedz o wielkim przyjacielu dzieci – Jezusie, naucz jakiegoś wersetu lub wierszyka. Umysł dziecka szybko chłonie. Jedno maleńkie ziarnko Prawdy, zasiane we wczesnej młodości, przyniosło dobry owoc.
Jeśli zobaczysz kogoś uginającego się pod ciężkim brzemieniem życia, nie odwracaj się od niego, staraj się w miarę swoich sił i możliwości zdjąć to brzemię albo przynajmniej uczynić go lżejszym. Masz miejsce w samochodzie, to zabierz kogoś zmęczonego, idącego pieszo. Często w takiej sytuacji mamy sposobność otworzyć serce dla radosnego poselstwa Prawdy i sprawić, że nieznajomy chętnie przyjmie Słowo Boże. Okaż każdemu towarzyszowi podróży uprzejmość i gotowość służenia pomocą. Traktuj go jak człowieka, który ma prawo do twojej miłości. Tym, którzy są smutni, przygnębieni ciężkimi przeżyciami, należy się szczególna nasza miłość, współczucie i oddanie. Powinni odczuć, iż nie dźwigają tego ciężaru cierpienia sami. Niech wiedzą, że jeśli jeden człowiek cierpi, cierpią z nim i pozostali ludzie (I Kor. 12,26). Nie tylko członki Chrystusa mają prawo do naszej troskliwej miłości i opieki, ale także biedne, pozbawione spokoju i pociechy dzieci tego świata. Cierpią one dotkliwiej i bardziej gorzko, gdyż cierpią bez Boga. To twoja miłość nauczy ich wierzyć w Bożą miłość a nawet w samego Chrystusa. Weź serdeczny udział w cudzym szczęściu! Pozwól sobie o nim opowiadać i ciesz się nim, jak gdyby było twoim własnym. Będziesz to mógł tylko wtedy przyjacielu, gdy cię miłość Chrystusa ogarnie do głębi i gdy dla bliźniego zapomnisz siebie samego.
Jeśli koło ciebie przechodzić będą ludzie, na pozór powierzchowni, próżni i rządni uciech, nie odwracaj się od nich z niezadowoleniem lub z cichą pogardą. Często tam, gdzie się tego najmniej spodziewamy, tai się tęsknota za prawdziwą i błogosławioną treścią życia i niemy krzyk wołający o wyzwolenie z więzów nieprzyjaznego świata i z nędzy grzechu, z którym ci ludzie nie są wstanie sobie poradzić. Dosłyszysz ten krzyk, dosłyszysz na pewno, jeśli postarasz się w świętej, szukającej, bezinteresownej miłości wniknąć przez zewnętrzną zepsutą skorupę ciała do wnętrza. Staraj się cierpliwie przemówić Słowem Bożym do ich serc, aby pojęli, gdzie jest ten ratunek.
Stanie też na twojej drodze życia wielu innych ludzi, którzy nie zostali wymienieni. Należą do nich zobojętnieni, szarzy ludzie dnia codziennego kroczący ze swoimi troskami, chorobami i zainteresowaniami, a także impulsywna młodzież ze swymi pragnieniami ideałów lub szczęścia, ale nieszukająca Boga, ponieważ młodość dyktuje im inne warunki. Ujrzysz wśród zagonionych w tym świecie także złamanych życiem, którzy doświadczyli więzienia i poza więzieniami, w różnych zakładach i szpitalach grozy, przekleństwach grzechu, i surowości Boga wobec tych, którzy odważyli się przekroczyć Jego przykazania. Ujrzysz także bezrobotnych, pozbawionych możliwości zarobkowania, którzy cierpią za własne winy lub niewinnie, odmówić sobie muszą najwyższego ziemskiego dobra, jakim jest praca, która zapewnia codzienne utrzymanie. Wszyscy ci ludzie i wielu innych, tutaj niewymienionych przeze mnie mają prawo do twojej miłości, do twojego współczucia, do twojego serdecznego zainteresowania i w wielu przypadkach do twojego Słowa, które im przekazujesz z Księgi Ksiąg, oraz do wspierającego czynu miłosierdzia.
Masz więc ten obowiązek,o którym poucza cię Słowo Boże oraz bratnie zainteresowanie wobec wszystkich, chociażby była nim serdeczna myśl, pozdrowienie lub wspomnienie w cichej modlitwie. Jesteś bracie powołany ku błogosławieństwu. Bądź więc błogosławieństwem Bożym dla wszystkich, z którymi się spotykasz. Bo kto pozostaje w czynnej miłości, mieszka w Bogu a Bóg w nim (I Jana 4,16).