DPŻ 6/2016
Niedopuszczalne milczenie
Gdy po raz pierwszy czytałem Ewangelie, powtórki wprowadzały zamieszanie. Dlaczego wracać do tej samej historii cztery razy? Jednak właśnie przez to powtarzanie głęboko pokochałem Jezusa. Ewangelie zapraszały mnie, by przyjść, by zadać pytania dotyczące Boga i mnie. Wcześniej nie doświadczyłem niczego podobnego.
Miałem pretensję do samego Stwórcy. Jak mógł to zrobić? Jaki Ojciec pozwala, by jego syn był torturowany, poniżony i ukrzyżowany? Chyba najbardziej trapił mnie ten moment, gdy Syn wołał do swojego Ojca: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?(Mat. 27,46). Jaką odpowiedź usłyszał? Żadnej. Milczące przyzwolenie.
Badacze Biblii czasami tłumaczą tę „ciszę z nieba” jako konieczną reakcję Ojca względem Syna, który właściwie stał się grzechem (II Kor. 5,21). Doskonały Baranek Boży stał się grzechem za tych, którzy Go zdradzili i ukrzyżowali. Stał się grzechem za ciebie i za mnie. Ta bolesna cisza może również wskazywać na nieopisany ból Ojca z powodu cierpienia Jego Umiłowanego. W każdym przypadku jest to cisza, którą mogę zrozumieć, mogę zaakceptować.
Istnieje jednak drugi rodzaj ciszy, ciszy, której nie mogę zaakceptować.
Kościół, którego Zachód nie zna
Przez ponad dwie dekady moja żona i ja zdecydowaliśmy się podróżować.Ta pielgrzymka spowodowała, że stanęliśmy oko w oko z wieloma chrześcijanami, którzy są w naszych czasach ciężko prześladowani. Ta faza naszej służby rozpoczęła się w Somalii, na wschodnim wybrzeżu centralnej Afryki, w narodzie, który był targany wojną domową rozpoczętą w 1991 roku. Przyglądanie się temu, jak naród sam się wyniszcza, było dostatecznie bolesne.Oglądanie prześladowań somalijskich naśladowców Jezusa było nie do zniesienia.
Statystyki nadal mnie szokują. Kiedy w latach 90-ych przybyliśmy do Somalii, dowiedzieliśmy się o mniej więcej 150 naśladowcach Chrystusa nawróconych z Islamu. Osiem lat później, gdy zmuszono nas do opuszczenia kraju, tylko czterech spośród tych wierzących pozostało żywych. Czterech.
Moja szczerość względem Boga Biblii przytłaczała mnie. Co można zrobić, gdy wszystko wokół wydaje się być ukrzyżowaniem i nic nie przypomina zmartwychwstania? Znając wskaźnik umieralności wśród wierzących w Somalii, który był wyższy niż 97 procent, nie byłem w stanie modlić się lub mówić wśród Somalijczyków, że: Ten który jest w was, jest większy niż ten, który jest na świecie (I Jana 4,4).
Pytania, które pojawiały się w moim umyśle, domagały się wyrażenia. Czy Jezus nadal jest godny zaufania? Czy nadal jest Panem w najbardziej trudnych miejscach na ziemi, współczesnych Rzymskich Imperiach zdefiniowanych przez ciężkie prześladowanie? Czy może Jezus jest ograniczony do dobrze ubranych, skoncentrowanych na budynkach, wykształconych, teologicznie nietolerancyjnych i denominacyjnie zdefiniowanych zachodnich kościołów?
Moja żona i ja spędziliśmy wiele lat pośród prześladowanych wierzących. Większość z nich zgromadzała się w ciągle zagrożonych domowych kościołach, poza kurtyną.Odwiedziliśmy więcej niż 72 kraje i siedzieliśmy u stóp więcej niż 600 naśladowców Jezusa, którzy doświadczają prześladowań ze strony komunizmu, Buddyzmu, Hinduizmu, Islamu i innych religii oraz ideologii.
Ci współcześni giganci chrześcijańskiej wiary uczyli nas, prowadzili i pokazali nam moc Jezusa. To byli mężczyźni i kobiety, młodzi i starcy, piśmienni i analfabeci, mieszkańcy miast i wiosek. Ich imiona są rzadko znane poza ich wspólnotą. Nie mają blogów, nie tweetują, nie piszą postów na Facebooku. Jednak nauczyli moją żonę i mnie, jak naśladować Jezusa i czynić Go znanym w czasie prześladowania. I ponieważ błagaliśmy ich, pokazali nam nie tylko, jak przetrwać w czasie niewyobrażalnego cierpienia, lecz również jak kwitnąć. W sytuacjach, gdy nasz świat był definiowany przez ukrzyżowanie, pokazywali nam zmartwychwstanie.
W byłym Związku Radzieckim rozmawialiśmy z dwoma diakonami, którzy na trzy lata byli zesłani do obozu pracy na Syberii. Powiedzieli nam, że któregoś dnia do obozu przywieziono 240 pastorów, mężczyzn, którzy nie wyrzekli się swojej wiary.Przydzielono im naprawdę niewykonalne zadanie, zaorania zamarzniętej tundry poza obozem przy użyciu kijów i poniszczonych narzędzi. Każdego wieczora, w ramach kary za niewykonanie zadania, rozbierano ich do bielizny i polewano wiadrami zimnej wody. W ciągu trzech miesięcy wszyscy zmarli w wyniku chorób.Każdy z nich pozostał wierny aż do śmierci (Obj. 2,10).
To nie jest starożytna historia. Ta historia, jak i setki podobnych, wydarzyła się w ciągu mojego życia. Niektóre z nich dzieją się właśnie teraz. Dzisiaj.
Prześladowanie jest dla przegranych
Mniej więcej 70% chrześcijan, którzy praktykują swoją wiarę, żyje w środowisku prześladowania. To szokuje większość wierzących, którzy mieszkają na Zachodzie. Nawet jest to dla nich nie do uwierzenia, że w ogóle istnieje prawdziwe prześladowanie naśladowców Chrystusa. Dla kontrastu: więcej niż 90 procent chrześcijan z Zachodu nigdy nie podzieli się Dobrą Nowiną z kimkolwiek. Z nikim, nigdy!
Jakoś tak się złożyło, że Ewangelia, którą kochamy, została utożsamiona ze zdrowiem, dobrobytem i nie ma w niej miejsca na prześladowanie, przynajmniej nie dla tych, których Bóg naprawdę kocha. Jeśli w ogóle myślimy o prześladowaniu, wydaje nam się, że jego brak w naszym życiu jest znakiem naszej specjalnej pozycji przed Bogiem. Nic dziwnego, że tak mało się modlimy o naszych prześladowanych braci i prześladowane siostry. Nic dziwnego, że prawie nie pojawiają się w naszym myśleniu.
Rzadko kiedy kazania informują nas albo inspirują w temacie prześladowanego Kościoła. Rzadko przygotowuje się zajęcia w seminarium, które mają przygotować studentów do cierpienia i prześladowania. Więcej modlimy się za naszych żołnierzy niż cierpiący Kościół. Choć Jezus powiedział, że posyła nas jak owce między wilki (Mat. 10,16), większość ludzi w seminariach przygotowywana jest, by służyć jak owca owcom.
A w tym czasie na całej planecie wierzący bracia i siostry, których codziennością jest cierpienie i prześladowania, pokazują nieugaszoną moc zmartwychwstania. Z powodu wiary odbierane są im ich dzieci, są bici,więzieni,mordowani.
W tym wszystkim cisza ze strony Zachodu jest czymś, czego nie rozumiem i nie akceptuję.
Nieakceptowana cisza
Co powoduje nasza cisza? Ona przydaje cierpienia wierzącym. Łamie Boże serce. Pokazuje, że zapomnieliśmy o naszej wiecznej rodzinie, która codziennie żyje pod prześladowaniem.Ta cisza może po prostu oznaczać, że nic nas to wszystko nie obchodzi. Nie dbamy o to. Nie zależy nam.
Moja żona dotyka sedna tej kwestii,gdy tłumaczy: „Nie ma czegoś takiego jak prześladowany Kościół i wolny Kościół. Jest tylko jeden Kościół! Jest jeden Kościół – wolny i w tym samym czasie prześladowany”. Apostoł Paweł pięknie opisuje nasze powołanie w kontekście tej rzeczywistości: Pamiętajcie o więźniach, jakbyście współwięźniami byli, o uciskanych, skoro sami również w ciele jesteściealbo, jak podają inne tłumaczenia: jakbyście sami cierpieli(Hebr.13,3).
Żaden rząd i żadna władza nie trwa wiecznie. Gdy prześladowane przyjdzie do nas, czy będziemy zadowoleni, jeśli inni będą modlić się o nas i troszczyć tak samo, jak my modlimy i troszczymy się o naszych prześladowanych braci i siostry?
Jest czas, gdy powinniśmy milczeć. Ale to nie jest ten czas. To jest czas, by mówić prawdę, by pamiętać i by opisywać ich historie.To jest czas, by mówić o Bogu, by dzielić się Ewangelią, by wyśpiewywać Boże obietnice. To jest czas, by się modlić, by wołać do Boga w imieniu naszych braci i sióstr, by polegać na Duchu, że będzie wstawiał się za nami i nimi, gdy nie znajdujemy odpowiednich słów.
To jest czas by być Kościołem, jednym Kościołem, w tym samym czasie wolnym i prześladowanym. Tak naprawdę to jest czas na wszystko, na każdą aktywność pod niebem.
Zaprawdę jest czas, by milczeć i czas, by mówić.
Ten moment – moment, który należy do nas – to jest moment, by mówić.
Nik Ripken – jest czołowym ekspertem w tematyce prześladowanego Kościoła, szeroko badającym temat w więcej niż siedemdziesięciu krajach. Jest weteranem misyjnym służącym przez ponad trzydzieści lat (szczególnie w Północnej Afryce, i w Środkowym Wschodzie).To autor publikacji „Szaleństwo Boga”, która stała się inspiracją do nagrania filmu pod tym samym tytułem.Na stałe współpracuje z Misją Open Doors.